wpisy

Subiektywna typologia blogów firmowych

Posted on Updated on

W sumie przez te wszystkie lata pisania, mówienia, badania i analizowania blogów firmowych napatrzyłem się na tysiące najróżniejszych blogów. Rozmawiałem z dziesiątkami osób piszących blogi firmowe. Zwykle staram się podchodzić do tego tematu w sposób obiektywny i rzeczowy. Jednak tym razem pomyślałem sobie, że opiszę poszczególne podejścia do pisania blogów sposób jakościowy i subiektywny zarazem. Jak to bowiem napisał wieszcz „Czucie i wiara silniej mówi do mnie. Niż mędrca szkiełko i oko”.

I coś w tym jest.

Badania, analizy, case study’s i innego rodzaju „naukowe” patrzenie na blogi firmowe nie pozwala odkryć wszystkiego o ich naturze. Często również osoby piszące blogi w firmach mówią mi pewne rzeczy, które rzucają wiele światła na sytuację wewnątrz firmy. Czasami również prowadzę projekty w firmach i zwyczajnie doradzam im jak mają blogi pisać, jak wspierać czy zachęcać pracowników. Czasami jest i tak, że to zarząd trzeba przekonywać ;D

blogging

Oto zatem subiektywna typologia blogów firmowych:

  • „Krew, pot i łzy” – blogi pisane z pasją, czasem (lub często) wbrew „oficjalnym czynnikom” w firmie, które w przeciwieństwie do konsumentów nie czytają blogów. Zwykle młoda (wiekiem lub duchem) ekipa w firmie stara się ewangelizować organizację w wartościowej i rzeczywiście otwartej komunikacji z klientami. Często jest to jedyne miejsce w którym pracownicy odpowiedzialni za komunikację mogą się naprawdę „wyżyć”. Staną w obronie bloga, firmy, siebie nawzajem murem. Z drugiej strony – będa potrafili przynać się przed użytkownikami do popełnionych błędów i posypać głowę popiołem jeśli zajdzie taka potrzeba.
  • „SEO farma” – blogi których jedynym celem jest rzekomy wpływ na „lepsze pozycjonowanie” (whatever that means). Może i ilość klików jest rzeczywiście większa, ale to raczej użytkownicy „z łapanki” a nie wartościowi konsumenci. Zero komentarzy, za to nadmiar powtórzeń, wyboldowań, linków i w ogóle powtórzeń, bo powtarzanie przecież dobre jest. Jak widzę „blogi pod SEO” to odechciewa mi się korzystać z usług  firmy. Choć oczywiście nie jestem wrogiem SEO. Po prostu dobrze pisany blog (na tematy które interesują naszych odbiorców) sprawi, o dziwo, że użytkownicy sami zaczną chętnie do nas linkować.
  • „My, korporacja, Wy, internauci” – blogi, które zamiast pisać w pierwszej osobie, zawierają same newsy firmowe i wklejone treści komunikatów prasowych. Opcjonalnie: nagrody, wyróżnienia, statuetki w rękach  uśmiechniętego prezesa. W raporcie rocznym można będzie wypełnić rubrykę pod tytułem „Aktywność w social media”. Innymi słowy, było na checkliście do zrobienia. Jest. Mission accomplished.
  • „Dobre rzemiosło” – blogi regularne, wpisy podzielone na tematy, zwykle rzeczowe. Od czasu do czasu przeplatane postami „z życia firmy” mające postać: życzeń świątecznych (Mikołaj, Jajko, Dzień Kobiet, Halloween, etc., zdjęć z wyjazdów integracyjnych (opcjonalnie pracowniczych „luźnych sesji” zdjęciowych) czy wygłupów biurowych.
  • „Moja firma to moja pasja” – równie dobrze mógłby to być blog prywatny. Pisany z wyczuciem, zaangażowaniem, o każdej porze dnia i (zwykle) nocy. Zwykle przez szefa (właściciela). Praktycznie niespotykany w korporacjach.
  • „Wieści apostolskie” – blog niekoniecznie o firmie, ale pisany z zapałem ewangelisty. Zwykle tworzony przez firmę z nowej lub mało znanej branży, która stawia sobie za cel dotrzeć do szerokiej publiczności z możliwie encyklopedyczną informacją o temacie jakim się zajmuje. Bez względu na to, czy mowa o rurach giętych, nantechnologii czy wspomnianym SEO. „Każdy wpis walką o edukację rynku” – dlatego na takich blogach nie może zabraknąć, a wręcz jest to wymóg, wykresów, tabel, wyników badań, raportów czy jakiejkolwiek innej formy czy nośnika dla informacji, wiedzy, przekazu o Branży.
  • „Czy jest tu kto?” – zwykle to blogi prowadzone przez „admina”. Czasami nawet trudno się domyśleć jaka firma stoi za blogiem. Podobnie z czytelnikami – ciężko znaleźć jakiś ślad ich obecności na blogu. Blog, który „właściwie jest”. Admin wrzuca wpisy, bo nikt mu nie powiedział, że ma już nie wrzucać. Więc wrzuca.
  • „Lans&bounce” – czyli blog pod tytułem „jestesmy tacy fajni, że sami nie możemy w to uwierzyć”. Niestety zwykle czytelnicy również. Ilość samouwielbieńczych wpisów jest równa liczbie wpisów. Właściwie celem każdego z nich jest udowodnienie (po raz kolejny) tego, jak bardzo światu może brakować naszej firmy.
  • „Zemsta szefa” – blog pisany za karę. Zwykle przez panią Kasię. Ale zdarza się, że post musi „wrzucić” akurat ktoś, kto spóźnił się na ostatnie spotkanie i wpis okazuje się „odpowiednim wymiarem kary”. Jest to blog pisany dla sztuki (przez małe „s”). Wpis ma być. I jest.
  • „Agentura wylizana” – czyli blog prowadzony przez Agencję. Agencja wrzuca wpisy. Wpisy są ładne. Są ładne. Bo klient płaci. I wszyscy są zadowoleni. Tylko użytkownicy jakoś nie bardzo.
  • „MI6” – nawet jeśli wiesz, że blog prowadzi pewna agencja, to i tak trudno ci w to uwierzyć. Zwykle blogi lifestyle, ale też inne (np. kompetencyjne). Blog jest tak dobrze „podrobiony”, że staje się lepszy niż orginał. I wszyscy są zadowoleni (klient, agencja i użytkownicy). Takie blogi zwykle biorą się stąd, że klient „wie, że nie wie” jak prowadzić dobrego bloga i znajduje kogoś „kto wie”.
  • „Grupa wzajemnej adoracji” – czyli „pijemy sobie z dziubków”. Najczęściej jest to blog pisany, czytany i komentowany przez samych autorów (których jest zwykle kilku). W sumie całkiem fajna zabawa. Nikomu nie wadzi (nikt tego z zewnątrz nie czyta) a ćwiczyć można.

No dobrze, jest już późna godzina i kończą mi się pomysły. Może kiedyś rozszerzę tąę listę. Ale tak naprawdę chodziło mi o to, aby wskazać wzorce blogów z którymi się na co dzień spotykam. Naprawdę po kilku latach „obcowania” z ich najróżniejszymi odmianami można, na pierwszy rzut oka, z dużym prawdopodobieństwem, przypisać bloga do jednej z powyższych grup.

Broń nie dla amatorów [recenzja]

Posted on Updated on

Panowie z Gunfire spełnili marzenie niejednego przedsiębiorcy – stworzyli przyzwoite narzędzie komunikacji zarówno w środowisku wewnętrznym jak również dobrze sprawdzające się w środowisku zewnętrznym.  Utworzyli bloga, którego treści oscylują w obrębie  produktu jak i branży w jakiej działa firma.  Wizualnie blog nie jest jakąś rewelacją ale też raczej nie przerazi fachowców od  brandingu. Nie jest on wspomagany żadnymi graficznymi bajerami, kolorystyka jest stonowana,  wydaje się, że wszystko jest na swoim miejscu.  Świeżak  nie będzie miał problemu z orientacją „co gdzie i jak?”.  Blog składa się z sześciu zakładek: strona główna, sklep gunfire,  gunfire youtube , O nas, redaktorzy bloga, galeria.

Sprawa jest prosta, każda forma informacji znajduje się w konkretnej zakładce, w zależności od tego co potrzebujemy.  Zakładka  „Główna” jest podstawą każdego bloga czyli miejscem gdzie dochodzi do komunikacji (post i komentarze).

Zakładka „sklep gunfire” według mnie fajna sprawa . Odsyłacz na stronę www w widocznym miejscu, informacja podana raz a porządnie, nie ma zbędnego powielania linków na stronę internetową sklepu. Grzechem byłoby czepianie się tej zakładki.

gunfire blog

„Gunfire you tube” prosto zwięźle i na temat. Firma zadbała o ATL (przekaz audiowizualny). Ciekawe rozwiązanie marketingowe, pełen profesjonalizm.

W zakładce „o nas” niczego specjalnego nie można się doszukać, krótka notka, szkoda że nie pofatygowali się o adresy swoich placówek, można było troszkę bardziej bogato.

Następną zakładką na tapecie jest „redaktorzy bloga „ –  standarcik . Ostatnia jest Galeria –  zdjęcia ładne. Ten element bloga zachęca mnie do aktywności, brakuje podpisów bo chciałbym wiedzieć o co kaman i co się dzieje na tych fotkach (chciałbym wgryźć się w temat).

Pozytywny jest slideshow  i wtyczka społecznościowa  Facebooka.  Wszystko ładnie widać , ilu ludzi lubi firmę. Innymi słowy lekcja z zakresu Social Media została odrobiona, na blogu jest to ładnie pokazane a przede wszystkim widoczne.

Slideshow  taka mała rzecz a jak cieszy. Po kliknieciu żadnych komplikacji, nowych okien i zero bałaganu –  ma to swój urok .

Poniżej wtyczki Facebooka jest takie ruchome „coś”.  Problem polega na tym że jako średni użytkownik Internetu nie potrafię tego zdefiniować  a to czego nie znamy to nie lubimy i się obawiamy. Mowa tu o ruchomej platformie, która zawiera zbiór informacji pokrewnych z tematyką bloga bądź jest to skrót do wszystkich postów jakie zostały umieszczone na blogu (oby nie!!).

Kalendarzyk jest, całkiem wyrazisty. Na pewno miła informacja zwłaszcza dla tych, którzy czasu nie liczą.

Ładna jest wizualizacja daty umieszczenia postu, całkiem spory rozmiar, jednak kolor za jasny,  zlewa się z białym tłem.

Funkcjonalne są dwa białe okienka po prawej stronie czyli „szukaj” i „archiwum postów”  Na pewno pomocne a każda pomoc się przyda.

Można by się było przyczepić miejsca gdzie są przyklejone linki do przydatnych stron.  Jednak tego typu informacja jest drugorzędna więc można wybaczyć to twórcom. Czasem zjeżdżanie kursorem na sam dół może sprawić trudność, zwłaszcza gdy ktoś ma stary komputer.

Najbardziej dopracowany element na tym blogu to  Brand. Logotyp  znajduje się we właściwym miejscu , jest widoczny, nie można go przeoczyć.  Ocena: 5 za Corporate Identity. Najlepszym określeniem tego bloga  jest „przyzwoity”. Spełnia podstawowe wymogi bloga firmowego czyli porządek jak w szafie mojej babci. W przekazie informacji nie ma żadnych wpadek, panowie mają własną nowomowę jednak to typowe dla blogów branżowych. Widać że dla twórców ważna jest treść natomiast forma idzie na dalszy plan (może troszkę za bardzo).

[Niniejsza recenzja jest częścią projektu „Blog jako narzędzie PR”. Recenzje i wywiady blogów mają służyć wymianie wiedzy i dyskusji na temat zastosowania blogów przez profesjonalistów PR w Polsce.]

O pracy przed pracą [recenzja]

Posted on Updated on

Infopraca.pl to internetowa giełda pracy, wyposażona w narzędzia rekrutacji online. Jako część grupy kapitałowej Intercom, portal posiada swoje odpowiedniki we Włoszech, Hiszpanii i Austrii. Za podstawowy cel firma stawia sobie „stworzenie najlepszej giełdy pracy w internecie .” Serwis chce być postrzegany jako solidny i efektywny partner.  Internet wydaje się środowiskiem naturalnym dla tego typu przedsiębiorstwa, dlatego też prowadzenie firmowego bloga powinno w tym wypadku iść „jak po maśle”.

Kiedy w wyszukiwarkę internetową wpiszemy hasło „oferty pracy”, strona infopracy pojawia się na szóstej pozycji. Firma znajduje się w czołówce, ale jak na razie nie wiedzie wyraźnego prymu wśród serwisów pośrednictwa pracy. Blog pełni nie tylko funkcję wspomagającą działania PR, ale także rzetelnie informuje klientów o zagadnieniach związanych z rynkiem pracy.

Zagadnienia te podzielono na osiemnaście kategorii. Dzięki temu potencjalny pracownik może szybko i łatwo przejść do interesujących go wpisów. Kategorie z kolei można podzielić na kilka grup tematycznych. I tak na blogu możemy odnaleźć wpisy dotyczące postępowania rekrutacyjnego (kategorie: CV – Porady, CV – Rodzaje, List Motywacyjny –Porady, List Motywacyjny – Rodzaje, Rozmowa kwalifikacyjna – Po, Rozmowa kwalifikacyjna- Podczas, Rozmowa kwalifikacyjna – Przed), wpisy związane z ofertami pracy (kategorie: Praca / Praktyki zagraniczne, Praca marzeń, Praca za granicą, Prawo pracy, Wynagrodzenie), oraz ciekawostki (kategorie: Życie biurowe, Informacje branżowe, Kariera – Porady, Kobieta w Pracy, Nie lubię poniedziałków, Strefa Studenta). Istotny jest fakt, że informacje są podawane w bardzo ciekawy sposób. Nie znajdziemy tam nudnych i rozwleczonych wywodów. Teksy napisane są sprawnie, czyta się je przyjemnie, dość często są one zabawne, a co najważniejsze, posiadają chwytliwe tytuły. Na blogu znajdziemy także opisy naprawdę zaistniałych „sytuacji – absurdów”, czy niecodzienne rankingi np. „Dziwaczne prośby pracowników”, „Dziwaczne usprawiedliwienia nieobecności – hity 2010 roku” czy ”10 najpopularniejszych kłamstewek z CV”.  Oprócz poszczególnych kategorii  można oczywiście zajrzeć do archiwum, sprawdzić najnowsze ofert pracy w Polsce czy przejrzeć ostatnio dodane komentarze.

infopraca blog

Wpisy dodawane są regularnie, codziennie lub co 2 dni. Zawartość merytoryczną bloga bardzo efektywnie podkreśla krótka informacja o nim („Dowiedz się, jak napisać dobre CV, znaleźć wymarzoną pracę, zmienić zawód oraz kreatywnie spędzić czas w pracy. Nie samymi plotkami człowiek żyje.”).  Treść bloga wyraźnie wskazuje na to, że twórcy portalu infopraca.pl doskonale rozumieją jak wykorzystywać bloga jako narzędzie PR-u. Zdecydowanie odpowiada on na oczekiwania internautów poszukujących pracy.

Layout strony jest prosty i przejrzysty. Kolorystyka współgra z kolorystyką strony głównej, a każdy wpis zaopatrzony jest  w duże i niejednokrotnie niebanalne zdjęcie. Także tytuły przyciągają uwagę. Wpis możemy przeczytać po kliknięciu opcji „…więcej” , dzięki temu użytkownik ma ogląd 10 wpisów w jednej odsłonie. Dodatkowo na końcu znajduje się lista porzednich 10 wpisów. Minusem jest fakt, że na pierwszy rzut oka nie widać kategorii wpisów. Nie jest to jednak bardzo uciążliwe niedociągnięcie.

Blog jest ściśle związany ze stroną domową infopracy. Na stronę trafiamy poprzez jedno kliknięcie w zakładkę „strona główna”. Po zalogowaniu do serwisu równie łatwo można obserwować co dzieje się na blogu, ponieważ część wpisów jest widoczna na naszym koncie.  Budowana w ten sposób świadomość marki jest na pewno  skuteczna. Warto także dodać, że istnieje drugi wariant bloga – http://hrblog.infopraca.pl skierowany jest do pracodawców. W ten sposób podzielono dwie grupy docelowe, dzięki czemu informacje zawarte na obu blogach są dostosowane do potrzeb każdej grupy z osobna.

Blogowe treści zamieszczane są także na facebook’u. Portal społecznościowy ułatwia komunikację z klientami, jednocześnie dostarczając im ciekawych informacji. Co więcej, ani profil na facebooku, ani blog nie są w tym wypadku traktowane jako darmowa reklama. Firma w umiejętny sposób prowadzi dialog z klientami za pomocą dostępnych narzędzi internetowych. Są one wykorzystywane w świadomy i przemyślany sposób.

Weblog.infopraca.pl na pewno spełnia swoje podstawowe założenia.

Co więcej,  przyciąga uwagę i potrafi sobą zainteresować. Wszystkim bezrobotnym (i nie tylko) polecam lekturę.

[Niniejsza recenzja jest częścią projektu „Blog jako narzędzie PR”. Recenzje i wywiady blogów mają służyć wymianie wiedzy i dyskusji na temat zastosowania blogów przez profesjonalistów PR w Polsce.]

Do zobaczenia w Afryce [recenzja]

Posted on

Blog „Pożegnanie z Afryką” sam siebie tytułuje mianem „pierwszego w Polsce bloga o kawie”. Jednocześnie reprezentuje on wirtualnie pierwszą polską sieć specjalistycznych sklepów z kawą, która rozpoczęła działalność w 1992 roku w Krakowie, a od 1993 roku również w 20 innych polskich miastach, m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Olsztynie czy Białymstoku.

Redagowany od czerwca 2008 roku blog firmowy jest częścią dużego przedsięwzięcia, w skład którego wchodzą również: strona internetowa firmy „Pożegnanie z Afryką”, sklep online (powstał w tym samym czasie co blog) oraz wirtualne muzeum kawy.

Strona ta upowszechnia wiedzę o znanym w Polsce od XVII wieku, szlachetnym i jednocześnie popularnym napoju, jakim jest kawa. Od czasu do czasu na blogu można znaleźć też wątki związane z innymi napojami pochodzenia roślinnego. Wspomniana tematyka poruszana jest w sposób bardzo szeroki.  „Pożegnanie” ma charakter zarówno poradnikowy, jak i popularnonaukowy. Nie brakuje tu również informacji kulturalnych związanych z tematami około-kawowymi (dział muzyczny„kawa i winyl”).  Od listopada 2009 bloga wzbogacono o cotygodniowe notki na temat herbaty, od czasu do czasu również wina.

Przede wszystkim jednak blog „Pożegnania…” jest doskonałą wizytówką całej firmy. Nie bez powodu został też laureatem III nagrody dla bloga firmowego 2008 w kategorii „blogi młode”. Nie dość powiedzieć, że strona na owo wyróżnienie w pełni zasługuje, ale i od tego czasu da się zauważyć na niej wiele pozytywnych zmian. Pierwsze wrażenie, które pozostaje na długi czas, podpowiada, że to blog tworzony z pasją i – przede wszystkim – rozległą wiedzą, którą w ciekawy i przystępny sposób się na nim podaje.

Blog redagowany jest obecnie przez pracowniczkę krakowskiego „Pożegnania z Afryką”, Marzenę Błaszczyk. Wcześniej, od czasu powstania strony, opiekowały się nią jeszcze dwie osoby związane ze sklepami ulokowanymi w innej części Polski, w tym w stolicy.

Od strony technicznej blog prowadzony jest bardzo czytelnie i przejrzyście. Poszczególne notki grupowane są w kategorie, jak np. „informacje”, „ciekawostki”, „porady praktyczne”, „sztuka” oraz odpowiednio tagowane.  Poza ciekawymi linkami ( jak np. strona podróżnicza „Afryka Nowaka”) autorka wykorzystuje różnorodne narzędzia i najpopularniejsze dziś kanały komunikacyjne, takie jak facebook. Gołym okiem widać spory nakład pracy włożony w regularnie wykonywany research, śledzenie branży i wszelakich nowinek, umieszczanie cytatów medialnych oraz reagowanie na codzienne informacje z kraju i ze świata (jak np. ciekawy wpis z 13 października 2010 pt. „Kawa dopalaczem?”).  Liczba miesięcznych wpisów waha się średnio od 10 do 15 – jak na blog dotyczący dosyć wąskiej dziedziny, to całkiem niezły wynik.

pozegnanie_z_afryka

W kogo celuje autorka bloga? Zarówno w zapalonego kawosza, jak i w mniej gorliwego, ale spragnionego wiedzy o kulturze picia kawy i związanych z nią obyczajach internautę. Wydaje się, że nawet przypadkowy gość na blogu „Pożegnania” zostanie przekonany do tego, by odwiedzić go po raz kolejny.  Przejrzysty język komunikatów i lekki styl, przy jednoczesnym profesjonalizmie i bogatej wiedzy o poruszanej tematyce – to powody, dla których „kawowe” wpisy czyta się z dużą przyjemnością.

Niezależnie od tego, w którym momencie dołączymy do czytelników „Pożegnania”,  zawsze natrafimy na jakąś ciekawą informację, nierzadko opatrzoną  filmikiem czy zdjęciem lub wokół nich zbudowaną. Jeśli pokusimy się o zamieszczenie własnego komentarza czy pytania, możemy być pewni informacji zwrotnej. Po analizie wpisów widać, że jest to blog interaktywny – autorka dba o kontakt z odbiorcą i chętnie taką relację podtrzymuje. Jedyną bolączką strony jest stosunkowo niewiele komentarzy pod notkami. Widać dosyć skromną, stałą grupę czytelników, których liczba raczej nie ulega zmianie. Być może lepszym wyjściem na zbadanie zainteresowania stroną  i monitorowanie jej popularności byłby licznik odwiedzin lub zwykła księga gości.

Podsumowując, dzięki tak sprawnemu redagowaniu bloga, firma ma spore szanse na swoje marketingowe powodzenie.  Lektura wpisów skutecznie przekonuje, by  zajrzeć do wirtualnego bądź też tradycyjnego sklepu z kawą sygnowanego ową marką. Lepiej jednak nie zwlekać z wizytą w najbliższej pijalni i samemu oddać się rozkoszy wypicia filiżanki aromatycznej, świeżo zmielonej kawy. Aż ma się ochotę powiedzieć: „Do zobaczenia w Afryce”.

[Niniejsza recenzja jest częścią projektu „Blog jako narzędzie PR”. Recenzje i wywiady blogów mają służyć wymianie wiedzy i dyskusji na temat zastosowania blogów przez profesjonalistów PR w Polsce.]

Smakowicie z firmą Paclan [recenzja]

Posted on

Nowoczesna pani domu, kobieta łącząca obowiązki żony i matki z wyzwaniami zawodowymi, po całym dniu pracy, opieki nad dzieckiem i gotowania, której to czynności oddaje się z prawdziwą przyjemnością, raz na kilka dni zasiada przed monitorem swojego komputera, by podzielić się z innymi internautami opowieścią o tym, co ciekawego ostatnimi czasy przytrafiło się w jej kuchni. Owocem tego dzielenia okazuje się blog o wdzięcznie brzmiącej nazwie Historie Kuchenne.

Taki sielski scenariusz wydarzeń, kreuje dla nas firma Paclan – producent woreczków śniadaniowych, worków na śmieci, folii aluminiowej oraz innych tego typu wynalazków, których obecności w kuchni nikt nie zauważa, do czasu, gdy znienacka nie zabraknie ich akurat wtedy, gdy są najbardziej potrzebne.

historie kuchenne

Wracając do Historii Kuchennych… Blog tworzy niejako samodzielną, oderwaną od tej firmowej, stronę internetową, która żyje własnym, bardzo zresztą aromatycznym, życiem.

Wspomniana wcześniej pani domu, której nie sposób nie polubić, wprowadza nas w tajniki gotowania, smażenia i pieczenia sprawiając, że niejednemu, na samą myśl o jedzeniu, przysłowiowa „ślinka cieknie”. Na stronie znajdziemy sporo przepisów, wśród których każdy łasuch – bez względu na swoje kulinarne upodobania, znajdzie coś dla siebie. Każdy przepis pojawia się przy okazji krótkiej historii z nim związanej, która swoim żartobliwym i lekkim tonem przyjemnie wprowadza nas w klimat ciepłej, kuszącej zapachami, domowej kuchni. Opatrzony jest przy tym smakowitymi zdjęciami, co świetnie wpływa na wizualizację strony. Warto zaznaczyć, że zamieszczone przepisy wcale nie wymagają od czytelnika wielkich zdolności kulinarnych, co czyni blog bardzo przydatnym i przyjaznym.

Obok wspomnianej, szerokiej gamy przepisów, znajdziemy m.in. nowinki dotyczące wystroju i aranżacji kuchennych wnętrz, praktyczne porady, zabawne filmiki i zdjęcia, czy po prostu luźne rozważania na temat życia rodzinnego i nie tylko. Przystępny język, którego do opisywania swoich kulinarnych przygód używa autorka, jest mieszaniną żartu, kuchennego slangu i odrobiny ironii, co całkiem nieźle komponuje się z tematyką całości.

Warto zauważyć, że blog doskonale spełnia cel, do którego został stworzony – poprzez wpisy dotyczące sposobów na zachowanie w domu porządku, które – co należy zaznaczyć, wcale nie pojawiają się z przesadną częstotliwością, opowiada o nowościach produktowych firmy Paclan, a robi to w sposób na tyle umiejętny, że odbiorca – choć jest świadom faktu, że ma do czynienia z reklamą, nie odbiera jej jako natarczywej sugestii kupna.

Choć początkowo blog może wydać się odrobinę chaotyczny pod względem zróżnicowania tematycznego, to dzięki zakładkom takim jak np.: dom, kuchnia, inspiracje czy porządki, czytelnik – bez konieczności wertowania wszystkich wpisów, może odszukać wyłącznie te, które dotyczą interesującej go sfery. Tym samym strona staje się bardziej przejrzysta i uporządkowana.

Blog prowadzony jest systematycznie, nowe wpisy pojawiają się co kilka dni – nie za często i niezbyt rzadko, w sam raz, by jak na jakiś czas zaglądnąć na stronę i nadrobić ewentualne zaległości w czytaniu, nie męcząc się przy tym zanadto.

Czytając Historie Kuchenne oddałam się chwili niewątpliwej przyjemności. A ponieważ czekoladowe muffinki, które upiekłam w rezultacie „badań terenowych” prowadzonych na potrzeby niniejszej recenzji, wyszły całkiem nieźle, firmie Paclan wystawiam ocenę bardzo dobrą. I czekam na kolejne słodkie przepisy…

[Niniejsza recenzja jest częścią projektu „Blog jako narzędzie PR”. Recenzje i wywiady blogów mają służyć wymianie wiedzy i dyskusji na temat zastosowania blogów przez profesjonalistów PR w Polsce.]

Życie wróciło na blogifirmowe ;}

Posted on

Można powiedzieć: sezon otwarty. Krótko podsumowując (co pewnie widać na blogu) – poniżej pojawiły się pierwsze recenzje polskich blogów firmowych. W sumie powinno ich powstać około setki. Zachęcam do komentowania recenzji i dzielenia się swoimi opiniami na ich temat. Dla niektórych jest to zapewne pierwsza okazja do zapoznania się z recenzowanymi blogami – tutaj też zachęcam – bo warto podpatrywać jak robią to inni. Myślę, że zwłaszcza takie cross-branżowe zderzenia mogą być inspirujące 😉

W tej chwili powstają również wywiady z chętnymi firmami (jeśli są jeszcze jacyś chętni do przeprowadzenia wywiadu i jego publikacji na tym blogu – piszcie w komentarzach). Pierwszy wywiad pojawi się na blogu już dzisiaj 😉 Przypominam w tym miejscu, że zarówno wywiady, recenzje jak i cały materiał zebrany przy tej okazji (jak np. Wasze komentarze) zostaną niecnie wykorzystanie przy pisaniu pierwszego w Polsce e-booka o wykorzystaniu blogów w Public relations (premiera w styczniu).

Również na mniej więcej  trzeci tydzień stycznia 2011 szykujcie się na seminarium o wykorzystaniu blogów oraz wieczorno-nocne harcowanie na wrocławskim rynku 😉 Więcej szczegółów będę podawał w miarę możliwości. Samo seminarium odbędzie się zapewne w jednej z auli Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Wejście oczywiście za free (podobnie jak cała inicjatywa jest całkiem społeczna). Postaram się zaprosić na seminarium ciekawych ludzi z doświadczeniem w social media – będzie można zatem dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy od ekspertów. Chętnych do wygłoszenia prelekcji na seminarium zapraszam do kontaktu już teraz.

Co można jeszce zrobić?

Na pewno możecie pomóc nam w promocji samego konkursu – pisząc o tym na swoich blogach, wall’ach, blipach, twitach i wszelkiej innej maści miejscach w sieci. Jeśli już się zgłosiliście do konkursu, a napiszecie na swoim blogu wpis o udziale w konkursie + zachętę dla innych blogów do zgłoszenia otrzymacie (bez względu na wasz wynik w konkursie) nagrodę Fair Play (odpowiedni button graficzny zostanie wkrótce udostępniony). Bo w tym wszystkim chodzi przede wszystkim o to aby polska blogosfera firmowa rozwijała się 😉

A, i jeśli napiszecie o konkursie u siebie – wrzućcie linka do Waszego wpisu w komentarzu.

Uff.

 

P.S.

Zgłoszenia do konkursu – tutaj.

Blog Plusa

Posted on

Choć nie poraża zawartością ni kreatywnością – jest. Właściwie można by powiedzieć, że to mikroblog. Trochę schowany w dziale „Rozrywka”. Blog Plus.

Znowu z kronikarskiego obowiązku. Chyba wygląda blado przy blogu Orange.

blog-plus